Trasa Rybnik-Świerklany-Jastrzębie-serwis Sławek-Świerklany-Chwałowice-Meksyk-Hacjenda. W serwisie Sławka zmiana korb i zębatek na przełożenia górskie /50 x 34/. Od 3-go maja treningi górskie w Niemczech /podjazdy na górę Meissner 754 npm/.
Trasa Rybnik-Niedobczyce-Pszów-Syrynia-Zawada-Pszów /dwie rundy/ i powrót Niedobczyce-Popielów-Chwałowice-Meksyk-Hacjenda. Troche interwałów pod górkę, za pierwszym razem z Zawady do Pszowa, podjazd do kościoła z szybkością 35 km/godz. Za drugim razem już tylko 27 km/godz. Po drodze spotkałem chłopaków z AGK, którzy pod wodzą Mariusza też ćwiczyli podjazdy.
Trasa Rybnik-Wodzisław-Chałupki-Bohumin i z powrotem przez Popielów do Rybnika. Po dniu przerwy przejażdżka z Romanem do Bohumina. Do Czech pod wiatr, za to z powrotem z wiatrem, ale plecaki pełne.
Do Trzebnicy przyjechaliśmy w piatek, pobranie numerków, wstępne zapoznanie z trasą i do pensjanatu. Start o godz. 8-40 w kat. M-6. Po wyjeździe z Trzebnicy wychodzę na szpicę i testuję moich rywali. Trzech okazuje się dobrymi kolarzami i we czwórkę nadajemy dosyć ostre tempo. Trzech z nas jedzie "żądełko" czyli 125 km, a pan Janek ze Skoczowa 250 km. Jedziemy z wiatrem i nasze tempo oscyluje w granicach 40 km/godz. Po 35 km dochodzi nas dwóch kolarzy z młodszej grupy i przez 5 km wieziemy się za nimi. Zaczynam współpracować z nimi ale tempa nie wytrzymują moi rówieśnicy. Za Miliczem spełnia się moje marzenie, dogoniłem mojego największego konkurenta /nr 184/ z grupy poprzedzającej. Dochodzi nas jeszcze jedna silna grupa i tempo znowu rośnie. Na 72 km nieprzyjemny podjazd pod wiatr i zaczynam odstawać od grupy i od mojego rywala który mi odjeżdża. Do mety z niewielkimi przerwami dojeżdżam sam mijając po drodze wielu maratończyków. wreszcie meta, oddaję numerek z czipem dostając w zamian medal za ukończenie żądełka. Jadę do pensjonatu, prysznic, coś przekąsić i z powrotem na metę czekając na moich kolegów. Na tablicy z wynikami jestem sklasyfikowany na 64 miejscu open /na 350 uczestników/ i na DRUGIM w kategorii M-6. Na drugi dzień w czasie dekoracji dowiaduję się że to ja zająłem PIERWSZE MIEJSCE w kat. M-6. Okazało się że mój rywal niechcący pomylił trasę i nie zaliczył punktu kontrolnego. Mój numer 190, wyniki z mojego licznika, które różnią się długością trasy podanej przez orgów. Dystans 130 km czas 3.49,25 średnia 33,19 km/godz.
Trasa Rybnik-Świerklany-Jastrzębie /serwis/-Połomia-Świerklany-Rój-Boguszowice-Brzeziny-Meksyk-Hacjenda. Wymiana linki przerzutki tylnej, oraz zakup carbosnack'ów przed maratonem w Trzebnicy.
Trasa Rybnik-Żory-Osiny-Pawłowice-Haźlach-Zebrzydowice-Ruptawa-Moszczenica-Połomia-Świerklany-Chwałowice-Meksyk-Hacjenda. Nowy asfalt na odcinku Pawłowice-Haźlach, miejscami utrzymywaliśmy szybkość 45 km/godz.
Na rowerze górskim zacząłem jeździć w 1992 roku. Tak mnie to wciągnęło że 10 lat później przesiadłem się na szosówkę i zacząłem się ścigać na szosie w kategorii masters. Moje najlepsze wyniki to 1-sze miejsce w maratonie tarnowskim w 2004 r i dwa razy drugie miejsce w wyścigu na górę Żar w 2005 r. W roku 2007 startowałem w czterech supermaratonach, gdzie trzy razy byłem czwarty, a raz drugi (Kołobrzeg) w swojej kategorii wiekowej. W roku 2008 startowałem w czterech maratonach, z czego trzy wygrałem a raz byłem drugi w swojej kategorii wiekowej. W roku 2009 planuję wystąpić w 5 maratonach: Trzebnica, Istebna, Zieleniec, w mistrzostwach Polski w Gryficach i maraton Polańczyk. Do tego parę startów w mastersach, w tym w górskich MP. Pozdrawiam odwiedzających mój profil.
1. Trzebnica - pierwsze miejsce w żądełku.
2. Gryfice - pierwsze miejsce w MP w jeździe na czas na dyst. 41 km.
Gryfland - pierwsze miejsce w mini maratonie.
3. Istebna - szóste miejsce w mini maratonie.
4. Zieleniec - drugie miejsce w mini maratonie.
5. Polańczyk - pierwsze miejsce w mini maratonie.
Niestety, dość poważna operacja wyeliminowała mnie w tym roku z uczestnictwa w wyścigach i maratonach. Ale już po dwóch miesiącach po operacji wiadłem na rower i rekreacyjnie przejechałem po kilkanaście kilometrów. Może w przyszłym roku wrócę na trasę jakiegoś maratonu. Na razie najważniejsze jest zdrówko. Pozdrowery dla odwiedzających mój profil.