Do Trzebnicy przyjechaliśmy w piatek, pobranie numerków, wstępne zapoznanie z trasą i do pensjanatu. Start o godz. 8-40 w kat. M-6. Po wyjeździe z Trzebnicy wychodzę na szpicę i testuję moich rywali. Trzech okazuje się dobrymi kolarzami i we czwórkę nadajemy dosyć ostre tempo. Trzech z nas jedzie "żądełko" czyli 125 km, a pan Janek ze Skoczowa 250 km. Jedziemy z wiatrem i nasze tempo oscyluje w granicach 40 km/godz. Po 35 km dochodzi nas dwóch kolarzy z młodszej grupy i przez 5 km wieziemy się za nimi. Zaczynam współpracować z nimi ale tempa nie wytrzymują moi rówieśnicy. Za Miliczem spełnia się moje marzenie, dogoniłem mojego największego konkurenta /nr 184/ z grupy poprzedzającej. Dochodzi nas jeszcze jedna silna grupa i tempo znowu rośnie. Na 72 km nieprzyjemny podjazd pod wiatr i zaczynam odstawać od grupy i od mojego rywala który mi odjeżdża. Do mety z niewielkimi przerwami dojeżdżam sam mijając po drodze wielu maratończyków. wreszcie meta, oddaję numerek z czipem dostając w zamian medal za ukończenie żądełka. Jadę do pensjonatu, prysznic, coś przekąsić i z powrotem na metę czekając na moich kolegów. Na tablicy z wynikami jestem sklasyfikowany na 64 miejscu open /na 350 uczestników/ i na DRUGIM w kategorii M-6. Na drugi dzień w czasie dekoracji dowiaduję się że to ja zająłem PIERWSZE MIEJSCE w kat. M-6. Okazało się że mój rywal niechcący pomylił trasę i nie zaliczył punktu kontrolnego. Mój numer 190, wyniki z mojego licznika, które różnią się długością trasy podanej przez orgów. Dystans 130 km czas 3.49,25 średnia 33,19 km/godz.
Trasa Rybnik-Żory-Osiny-Pawłowice-Haźlach-Zebrzydowice-Ruptawa-Moszczenica-Połomia-Świerklany-Chwałowice-Meksyk-Hacjenda. Nowy asfalt na odcinku Pawłowice-Haźlach, miejscami utrzymywaliśmy szybkość 45 km/godz.
Trasa Rybnik-Świerklany-Woszisław-Czyżowice-Rogów-Syrynia-Odra-Olza-Gorzyce-Wodzisław-Popielów-Chwałowice-Meksyk-Hacjenda. Jazda we dwóch z Markiem, tempo dobre.
Po raz pierwszy w tym roku jechałem w grupie. Trasa Rybnik-Żory-Strumień-Pawłowice-Jastrzębie-Świerklany-Chwałowice-Meksyk-Hacjenda. Pierwsze przetarcie treningowe Grupa Kolarska PIK-Netmetis zrobiła w składzie: Ojciec_Dyrektor czyli Maciek, Adriano czyli Adrian, marekad czyli Marek. Zaczął z nami również zapalony maratończyk Stefan ale przed Strumieniem zrezygnował. Na granicy Strumienia i Wisły Wielkiej byliśmy świadkami dramatycznego zdarzenia. Stado saren z pola chciało się dostać do lasu i przebiegło w bliskiej odległosci przed naszym peletonikiem. Wystraszone sarny gnały co sił i niestety jedna z nich wpadła całym impetem w siatkę ogrodzeniową w lesie i ciężko sie zraniła. Daliśmy znać mieszkańcom aby zawiadomili leśnictwo. Siatka miała uniemożliwić wypad saren z lasu na drogę, ale w tym przypadku przyczyniła się do tragedii.
Pogoda dopisała i z Romanem pokręciliśmy w kierunku Czech. Trasa Rybnik-Wodzisław-Turza Śl.-Olza-Chałupki-Bohumin-Wodzisław-Popielów-Chwałowice-Meksyk Hacjenda. Ruch dosyć spory, ale nie było żadnych przygód.
Wyjazd z grupą kolarzy z Jastrzębia do Ustronia na wyścig na Równicę. Kolarze z Jastrzębia kończą sezon wyścigiem na Równicę. Dojechałem do Jastrzębia i tam w piątkę pojechaliśmy przez Pawłowice do Ustronia. Tempo było spacerowe bo koledzy szanowali siły na wyścig. Po drodze dołączyło jeszcze paru kolegów, ta że do startu na Równicę było nas około 10-ciu. Start był z mostu a meta na linii poboru oplat parkingowych. Start trochę przespałem, ale w jeździe pod górę ważne jest utrzymanie dobrego i równego tempa. W polowie trasy przedarłem sie na drugie miejsce i tak już zostało. Dystans 5,0 km, czas 19,50 min. W schronisku wypiliśmy po herbatce, żona jednego z kolegów przywiozła smakowity kołocz, tak że pół godziny żeśmy omawiali jeszcze wyścig. Powrót tą samą drogą, ale tempo było już naprawdę dobre. W Jastrzębiu pożegnanie i obiecałem kolegom że w przyszłym roku znów się z nimi zabiorę.
Zakonczenie sezonu kolarskiego z grupą AGK Rybnik. Trasa Rybnik-Wodzisław-Chałupki-Ostrawa-Owsiszcze-Syrynia-Wodzisław-Rybnik-Hacjenda. Wyruszylismy w ósemke z rybnickiego rynku. Na trasie dołączyło jeszcze dwóch kolarzy. W Czechach trasa lekko górzysta z fajnymi podjazdami.
Spokojny trening z Mariuszem. Trasa Rybnik-Lyski-Racibórz-Syrynia-Zawada-Wodzisław-Marklowice-Świerklany-Boguszowice-Brzeziny-Meksyk-Hacjenda. Świetna pogoda, szkoda że na trening nie przyjechało więcej kolarzy.
Maraton w Świnoujściu. Pogoda rewelacyjna, 15 stopni, lekki wiaterek i prześwitujące przez chmury słońce. Do grupy w ostatniej chwili dopisał sie Robert nr 226 i to on był siłą npędową naszej grupy. Po 15 kilometrach pierwszy podjazd i od razu grupka się rwie a po następnych 10-ciu kilometrach zostaje nas tylko trzech, jeszcze Piotr z nr 62. Narzucamy ostre tempo i średnia oscyluje w granicach ponad 39 km/godz. Na 20 km przed metą mamy czołowy wiaterek i tempo spada. W klasyfikacji open zająłem 7-me miejsce z czasem 2.03.18 a swojej grupie wiekowej wygrałem. Średnia 38,5 km/godz, dystans z licznika 79 km. 16 km rozgrzewka i powrót do hotelu. W niedzielę czytam wyniki i oczom nie wierzę, do zwycięzcy open brakło mi niewiele ponad minutę. To był mój najlepszy tegoroczny maraton. W dużej mierze wynik zawdzięczam Robertowi, który napracował się co nie miara.
Wyścig górski jubileuszowy w Czechach w Mokre Lazce. Na starcie ok. 150 kolarzy. Po godz. 10 start, staram się utrzymać w głównym peletonie, 7 km po starcie pierwszy podjazd dł. ok 5 km ze średnim nachyleniem 10 %. Peleton dzieli się na dwie grupy a po 35 km na trzy grupy. Do 50 km jadę w czołówce mojej grupy wiekowej (grupa E). Jednak na 50 km mam kryzys i dwóch kolarzy z mojej grupy odjeżdża. Do mety dojeżdżam dość zmęczony, ale 3-cie m-ce utrzymałem, wyprzedzając jeszcze na finiszu dwóch kolarzy z niższej grupy wiekowej. Wysiłek został uhonorowany pucharkiem za 3-cie m-ce i torbą z gadżetami kolarskimi. Dystans 67,0 km, czas 2,08 godz. 16 km rozgrzewka.
Na rowerze górskim zacząłem jeździć w 1992 roku. Tak mnie to wciągnęło że 10 lat później przesiadłem się na szosówkę i zacząłem się ścigać na szosie w kategorii masters. Moje najlepsze wyniki to 1-sze miejsce w maratonie tarnowskim w 2004 r i dwa razy drugie miejsce w wyścigu na górę Żar w 2005 r. W roku 2007 startowałem w czterech supermaratonach, gdzie trzy razy byłem czwarty, a raz drugi (Kołobrzeg) w swojej kategorii wiekowej. W roku 2008 startowałem w czterech maratonach, z czego trzy wygrałem a raz byłem drugi w swojej kategorii wiekowej. W roku 2009 planuję wystąpić w 5 maratonach: Trzebnica, Istebna, Zieleniec, w mistrzostwach Polski w Gryficach i maraton Polańczyk. Do tego parę startów w mastersach, w tym w górskich MP. Pozdrawiam odwiedzających mój profil.
1. Trzebnica - pierwsze miejsce w żądełku.
2. Gryfice - pierwsze miejsce w MP w jeździe na czas na dyst. 41 km.
Gryfland - pierwsze miejsce w mini maratonie.
3. Istebna - szóste miejsce w mini maratonie.
4. Zieleniec - drugie miejsce w mini maratonie.
5. Polańczyk - pierwsze miejsce w mini maratonie.
Niestety, dość poważna operacja wyeliminowała mnie w tym roku z uczestnictwa w wyścigach i maratonach. Ale już po dwóch miesiącach po operacji wiadłem na rower i rekreacyjnie przejechałem po kilkanaście kilometrów. Może w przyszłym roku wrócę na trasę jakiegoś maratonu. Na razie najważniejsze jest zdrówko. Pozdrowery dla odwiedzających mój profil.