Wpisy archiwalne w kategorii

Maratony

Dystans całkowity:975.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:34
Średnia prędkość:29.94 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:3060 m
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:97.50 km i 3h 15m
Więcej statystyk

Maraton w Polańczyku.

Sobota, 19 września 2009 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km, Maratony, szosa
Z samego rana nerwówka, ledwo siadłem na rower kicha w przednim kole. Po wymianie dętki i napompowaniu koła nowa niespodzianka, zgubiłem magnesik do licznika. Pytam sie kolegów i jest, mój największy rywal z grupy M-6 daje mi magnesik ze swojego koła zapasowego. Wielkie dzięki Janku. Na start przyjeżdżam 2 minuty przed czasem. Start i zaraz wyrywam do przodu za dwoma młodszymi kolegami. Jeden mi odjeżdża ale z drugim (nr183) dość długo jedziemy razem. Na 20 km dogania mnie Jacek z grupy M-4 i jeszcze jeden młody kolarz z grupy M-1. Na 38 km nie wytrzymuję tempa i powoli zaczynam odstawać, Jacek próbuje mnie jeszcze mobilizować ale górka nie pozwala na tak szybką jazdę z młodymi. Wjeżdżam na PŻ porywam banana i jadę dalej. Parę kilometów dalej Doganiam Jacka którego spotkał duży pech, dostał kichę a nie zabrał dętki. Ktoś pożyczył mu dętkę, ktoś inny pompkę i jak skończył to ja akurat dojechałem. Jacek znów forsuje tempo itak wspólnie kilkanaście kilometrów jedziemy razem. Ostatnie dwie górki, Jacek odrywa się ode mnie, jadę samotnie aż do Polańczyka. Przed metą zrywam się jeszcze i mijam jakiegoś kolarza. Wpadam na metę, wynik 2.43,36 dystans z licznika 77 km. Chwilę czekam na mecie aż przyjedzie Janek, minęły 4 minuty i jest. Wynik 2.43,52 o 16 sekund jestem lepszy. Czekam jeszcze chwilę i jest potwierdzenie, wygrałem w grupie M-6 a w open zająłem 14 miejsce na 104 sklasyfikowanych zawodników. Cieszę się niezmiernie z tego 14-go miejsca. Na zakończeniu imprezy organizatorzy się nie popisali, zamówili za mało pucharów i zrobiło się nieciekawie. Do tego zgasło światło przy występie zespołu country a więc wkurzony pojechałem do Kolegi Romana do Tyrawy.

Klasyk Kłodzki - maraton w Zieleńcu.

Sobota, 8 sierpnia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km, Maratony
Pogoda dopisała, świeciło słońce temp ok. 24 stopni. Startowałem na dystansie mini /83 km/ w grupie 7-mio osobowej o godz. 9-52. Początek rewelacyjny, kilkanaście kilometrów zjazdów i niewielkich podjazdów po doskonałej jezdni. Niestety jak tylko zjechaliśmy z głównej drogi zaczęly się wyboje. Jeszcze wyjazd na przełęcz Spalona był w moim wykonaniu rewelacyjny. Oderwałem się od mojego rywala z grupy M-6 minąłem wielu młodych kolarzy. Niestety zjazd ze Spalonej to jedno wielkie nieporozumienie organizacyjne. Totalny brak asfaltu i dziura na dziurze, jechałem tak by nie uszkodzić roweru i się nie rozbić. Determinacja mojego rywala musiała być wielka bo na zjeździe na tych dziurach mnie minął i pojechał dalej. Dziury były jeszcze przez kilkadziesiąt kilometrów. Dopiero przed metą jakieś 6 km wjechaliśmy na drogę asfaltową i dojechałem do mety z młodym kolarzem. Nie znam jeszcze dokładnych wyników ale w grupie M-6 zająłem 2-gie miejsce a w open chyba 43-te na przeszło 170 osób sklasyfikowanych.
Dystans 83 km, czas 3.01,53. Do Zieleńca na maraton już więcej nie przyjadę. Następny maraton to pętla bieszczadzka w Polańczyku za miesiąc.

Start w mini maratonie w Istebnej.

Sobota, 11 lipca 2009 · Komentarze(2)
Poranek pochmurny i dość chłodny, tylko 8 stopni. Startuję o 9-tej, początek dość łagodny w stronę Stecówki. Zaraz po starcie peleton się wydłużył, mimo samochodu prowadzącego. Przebijam sie powoli do przodu, ale czołówka mi już uciekła. po ok. 8 km nadchodzi małe piekiełko, trasa wznosi sie do góry i nachylenie momentami przekracza 20 %. Przed końcem podjazdu na "Koczy Zamek" pcham rower ok. 80 mb. Zaczęly się zjazdy, na jednym z nich prawie wypadam z trasy ale się wyratowałem jadą już kołami prawie po łące. Przejeżdżamy również odcinek z resztkami asfaltu, mijam paru pechowców którzy wymieniają dętki. W Czechach drogi doskonałe i na zjazdach dochodzę do 68 km/godz. Dwa ostatnie podjazdy w Jaworzynce i Istebnej do centrum przejeżdżam bardzo zmęczony, tracę dystans do kolegi Stasia z którym dość długo jechałem. Zająłem 6-te miejsce w grupie M-6 i 66 w klasyfikacji open na 155 startujących. Od samego początku miałem sztywne nogi a na starcie ustawiłem się na samym końcu a moi rywale byli na początku peletonu. Wyścig był skrajnie trudny i raczej dla kolarzy górskich a nie szosowców. Dystans 76,7 km, czas 2.51,44.

Mini maraton Gryfland.

Sobota, 13 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Startuję w mini maratonie Gryfland na dystansie 101 km. Trasa Gryfice-Cerkwica-Kamień Pomorski-Rewal-Trzebiatów-Gryfice. Pogoda gorsz jeszcze niż wczoraj, pada deszcz i wieje bardzo silny wiatr dochodzący w porywach do 60 - 70 km/godz. Wystartowałem o godz. 10-25 w 10-cio osobowej grupie. Po starcie uformowała się 5-cio osobowa grupka i wszyscy dość solidarnie pracowali. Przed Trzebiatowem doszedł nas kolarz startujący z numerem 306 i we dwójkę w Trzebiatowie przypuściliśmy skuteczny atak i we dwójkę dojechaliśmy już do mety w Gryficach. W mojej grupie wiekowej /M-6/ zająłem pierwsze miejsce z czasem 3.05,01 a open 33 miejsce na 114 startujących. Na pocieszenie przegranej czasówki pozostało mi zwycięstwo w mini maratonie nad Jankiem Ferdynem, który przyjechał 5 min za mną. W sumie jestem zadowolony gdyż otrzymałem dwa puchary i dwa medale ukończenia poszczególnych wyścigów. Do następnego maratonu w Istebnej już niecały miesiąc i startuję tam też na dystansie mini.

MP w jeździe na czas maratończyków - Gryfland.

Piątek, 12 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Maratony, Wyscigi
Start w MP maratończyków w Gryficach. Dystans 41km, czas 1,05,19 średnia 37,66 km/godz. Wystartowałem o godz. 14-04 jako piąty. Po ok. 6 km doścignąłem rywala startującego przede mną, na 20 km doścignąłem następnego a na 30 km doścignąłem Edka. Przede mną został tylko Roland którego widzę przed sobą jakieś 600 mb. Wpadam na metę i dowiaduję się że na razie jestem pierwszy. Niestety, po przyjeździe Janka Ferdyna spadam na drugie miejsce. Przegrałem z nim mistrzostwo grupy M-6 o 43 sekundy. Jednym z powodów porażki była zbyt mała przerzutka /jechałem maksymalnie na 52 x 13/ a to było zbyt mało na jazdę w drugiej części dystansu gdy jechaliśmy z wiatrem. Wyciągałem maksymalnie 53 km/godz podczas gdy Janek na pewno rozwinął większą szybkość. Warunki pogodowe były bardzo trudne, wiał bardzo silny wiatr a pod koniec jeszcze spadł deszcz. Jedyna pociecha to wygrana z Rolandem, który z koleji nie umiał przeboleć tych straconych do mnie 6 sek!! W klasyfikacji open zająłem 33 miejsce na 151 startujących.

Maraton w Trzebnicy - "Żądełko Szerszenia".

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · Komentarze(4)
Do Trzebnicy przyjechaliśmy w piatek, pobranie numerków, wstępne zapoznanie z trasą i do pensjanatu. Start o godz. 8-40 w kat. M-6. Po wyjeździe z Trzebnicy wychodzę na szpicę i testuję moich rywali. Trzech okazuje się dobrymi kolarzami i we czwórkę nadajemy dosyć ostre tempo. Trzech z nas jedzie "żądełko" czyli 125 km, a pan Janek ze Skoczowa 250 km. Jedziemy z wiatrem i nasze tempo oscyluje w granicach 40 km/godz. Po 35 km dochodzi nas dwóch kolarzy z młodszej grupy i przez 5 km wieziemy się za nimi. Zaczynam współpracować z nimi ale tempa nie wytrzymują moi rówieśnicy. Za Miliczem spełnia się moje marzenie, dogoniłem mojego największego konkurenta /nr 184/ z grupy poprzedzającej. Dochodzi nas jeszcze jedna silna grupa i tempo znowu rośnie. Na 72 km nieprzyjemny podjazd pod wiatr i zaczynam odstawać od grupy i od mojego rywala który mi odjeżdża. Do mety z niewielkimi przerwami dojeżdżam sam mijając po drodze wielu maratończyków.
wreszcie meta, oddaję numerek z czipem dostając w zamian medal za ukończenie żądełka. Jadę do pensjonatu, prysznic, coś przekąsić i z powrotem na metę czekając na moich kolegów. Na tablicy z wynikami jestem sklasyfikowany na 64 miejscu open /na 350 uczestników/ i na DRUGIM w kategorii M-6. Na drugi dzień w czasie dekoracji dowiaduję się że to ja zająłem PIERWSZE MIEJSCE w kat. M-6. Okazało się że mój rywal niechcący pomylił trasę i nie zaliczył punktu kontrolnego. Mój numer 190, wyniki z mojego licznika, które różnią się długością trasy podanej przez orgów.
Dystans 130 km czas 3.49,25 średnia 33,19 km/godz.

Maraton w Świnoujściu. Pogoda rewelacyjna,

Sobota, 20 września 2008 · Komentarze(1)
Maraton w Świnoujściu. Pogoda rewelacyjna, 15 stopni, lekki wiaterek i prześwitujące przez chmury słońce. Do grupy w ostatniej chwili dopisał sie Robert nr 226 i to on był siłą npędową naszej grupy. Po 15 kilometrach pierwszy podjazd i od razu grupka się rwie a po następnych 10-ciu kilometrach zostaje nas tylko trzech, jeszcze Piotr z nr 62. Narzucamy ostre tempo i średnia oscyluje w granicach ponad 39 km/godz. Na 20 km przed metą mamy czołowy wiaterek i tempo spada. W klasyfikacji open zająłem 7-me miejsce z czasem 2.03.18 a swojej grupie wiekowej wygrałem. Średnia 38,5 km/godz, dystans z licznika 79 km. 16 km rozgrzewka i powrót do hotelu. W niedzielę czytam wyniki i oczom nie wierzę, do zwycięzcy open brakło mi niewiele ponad minutę. To był mój najlepszy tegoroczny maraton. W dużej mierze wynik zawdzięczam Robertowi, który napracował się co nie miara.

Klasyk kłodzki. Start w

Sobota, 9 sierpnia 2008 · Komentarze(0)
Klasyk kłodzki. Start w maratonie w Zieleńcu na dystansie 105 km. Pół godziny przed startem się rozpadało. Po starcie jadę ok. 50 mb za peletonikiem i pomału się rozgrzewam. Pierwszy atak przypuścilem na 20 km na podjeździe pod Spaloną i bez problemów zostawiłem grupę. Na zjeździe dochodzi mnie nr 319, jedziemy razem do następnego podjazdu. Znów go zostawiam a po zjeździe on mnie dochodzi. Ale zauważam że cały czas w pobliżu jest samochód audi który prawdopodobnie podciąga mojego rywala. Na 74 km ponawiam atak na pdjeździe dł. 10 km i do mety jadę już sam. W klasyfikacji open zajmuję 16 miejsce na 59 startujących, a w kategorii M-6 jestem pierwszy z przewagą 15 min nad numerem 319. Warunki maratonu złe, najpierw deszcz a na zjazdach fatalny asfalt, a w zasadzie jego brak.

Start w maratonie "Pętla drawska".

Sobota, 14 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Start w maratonie "Pętla drawska". Wystartowałem w grupie 9 razem z Wojtkiem. Najgroźniejszy przeciwnik startuje w grupie przed nami. Po wyjeździe z Choszczna Wojtek podkręca tempo. Na pierwszym podjeździe we dwójkę odskakujemy od grupy i odsiewamy słabszych. Pozostała nas szóstka kolarzy i forsujemy dobre tempo. Po 50-ciu kilometrach średnia wychodzi 37,6 km/godz. Niestety z minuty na minutę wzmaga się wiatr. Dochodzimy maruderów z grup poprzedzających ale Listnera nie widać. Staramy sie utrzymać jakieś przyzwoite tempo ale wiatr wieje cały czas z przodu. Na 130 km peletonik się rozrywa a ja jadę z tyłu. Wojtek się orientuje że sam nie dam rady i zostaje mi do pomocy. po kilku minutach dochodzimy do peletoniku, jest nas 6-ciu i tak dojeżdżamy do mety. Kilometr przed metą zostałem trochę z tyłu. Dane z licznika dystans 156,78 km, czas 4,29,37'', średnia 34,9 km/godz. W kategorii M-6 zająłem 2-gie miejsce a w kategorii open 22 miejsce na dystansie 152 km.