Na zakończenie sezonu wybrałem się do Gliwic na wyścig na czas na dystansie 7.777 mb. Zawody odbywały się na drodze technicznej obok autostrady A-4. Wyścig zacząłem ostro jadąc 2 km ok. 42km/godz. Potem były ostre zakręty obok mostu technicznego i dalej szybkość spadła poniżej 40 km/godz. Po czterech kilometrach znów most i przejazd na drugą stronę autostrady. Niestety na moście kostka i szybkość spadła do poziomu 27 km/godz. Ostatnie 3 kilometry w granicach 37 km/godz. i niespodzianka, meta jest na moście, dojazd na stojąco. Jak objeżdżałem trasę to kreska z napisem meta była ok. 300 mb przed mostem. Nikt z organizatorów nie powiedział że start i meta są przesunięte w stosunku do trasy zeszłorocznej. W grupie M-6 zająłem drugie miejsce z czasem 0,13,19 min., średnia 36,5 km/godz. Przegrałem z nie byle kim bo ze Zbyszkiem Krzeszowcem naszym świetnym kolarzem.
Do Jastrzębia dojechałem samochodem, przywitanie z kolegami i spacerkiem do Ustronia. Ustawiamy się na starcie (15 kolarzy) i zaraz ostro jadę do przodu. Dogonił i wyprzedził mnie Marek i dojechali dwaj Andrzeje. Marek się od nas odrywa a Andrzeje jadą przede mnie. Mam ich w zasięgu wzroku (100 mb) ale brak sił nie pozwala na dogonienie ich. Przed metą jeszcze muszę bronić 4-tej pozycji co spokojnie się udaje. Dystans 5.05 km, czas 0,21'. W zeszłym roku byłem o minutę lepszy. Po chwili odpoczynku we trójkę jedziemy z powrotem, pozostali jadą na kawę i herbatkę. Gnamy na dół, ale samochody nam przeszkadzają. Z pod Równicy ruszamy dość dużym tempem do Jastrzębia. Srednia oscyluje w granicach 37,5.
Poranek pochmurny i dość chłodny, tylko 8 stopni. Startuję o 9-tej, początek dość łagodny w stronę Stecówki. Zaraz po starcie peleton się wydłużył, mimo samochodu prowadzącego. Przebijam sie powoli do przodu, ale czołówka mi już uciekła. po ok. 8 km nadchodzi małe piekiełko, trasa wznosi sie do góry i nachylenie momentami przekracza 20 %. Przed końcem podjazdu na "Koczy Zamek" pcham rower ok. 80 mb. Zaczęly się zjazdy, na jednym z nich prawie wypadam z trasy ale się wyratowałem jadą już kołami prawie po łące. Przejeżdżamy również odcinek z resztkami asfaltu, mijam paru pechowców którzy wymieniają dętki. W Czechach drogi doskonałe i na zjazdach dochodzę do 68 km/godz. Dwa ostatnie podjazdy w Jaworzynce i Istebnej do centrum przejeżdżam bardzo zmęczony, tracę dystans do kolegi Stasia z którym dość długo jechałem. Zająłem 6-te miejsce w grupie M-6 i 66 w klasyfikacji open na 155 startujących. Od samego początku miałem sztywne nogi a na starcie ustawiłem się na samym końcu a moi rywale byli na początku peletonu. Wyścig był skrajnie trudny i raczej dla kolarzy górskich a nie szosowców. Dystans 76,7 km, czas 2.51,44.
Startuję w mini maratonie Gryfland na dystansie 101 km. Trasa Gryfice-Cerkwica-Kamień Pomorski-Rewal-Trzebiatów-Gryfice. Pogoda gorsz jeszcze niż wczoraj, pada deszcz i wieje bardzo silny wiatr dochodzący w porywach do 60 - 70 km/godz. Wystartowałem o godz. 10-25 w 10-cio osobowej grupie. Po starcie uformowała się 5-cio osobowa grupka i wszyscy dość solidarnie pracowali. Przed Trzebiatowem doszedł nas kolarz startujący z numerem 306 i we dwójkę w Trzebiatowie przypuściliśmy skuteczny atak i we dwójkę dojechaliśmy już do mety w Gryficach. W mojej grupie wiekowej /M-6/ zająłem pierwsze miejsce z czasem 3.05,01 a open 33 miejsce na 114 startujących. Na pocieszenie przegranej czasówki pozostało mi zwycięstwo w mini maratonie nad Jankiem Ferdynem, który przyjechał 5 min za mną. W sumie jestem zadowolony gdyż otrzymałem dwa puchary i dwa medale ukończenia poszczególnych wyścigów. Do następnego maratonu w Istebnej już niecały miesiąc i startuję tam też na dystansie mini.
Start w MP maratończyków w Gryficach. Dystans 41km, czas 1,05,19 średnia 37,66 km/godz. Wystartowałem o godz. 14-04 jako piąty. Po ok. 6 km doścignąłem rywala startującego przede mną, na 20 km doścignąłem następnego a na 30 km doścignąłem Edka. Przede mną został tylko Roland którego widzę przed sobą jakieś 600 mb. Wpadam na metę i dowiaduję się że na razie jestem pierwszy. Niestety, po przyjeździe Janka Ferdyna spadam na drugie miejsce. Przegrałem z nim mistrzostwo grupy M-6 o 43 sekundy. Jednym z powodów porażki była zbyt mała przerzutka /jechałem maksymalnie na 52 x 13/ a to było zbyt mało na jazdę w drugiej części dystansu gdy jechaliśmy z wiatrem. Wyciągałem maksymalnie 53 km/godz podczas gdy Janek na pewno rozwinął większą szybkość. Warunki pogodowe były bardzo trudne, wiał bardzo silny wiatr a pod koniec jeszcze spadł deszcz. Jedyna pociecha to wygrana z Rolandem, który z koleji nie umiał przeboleć tych straconych do mnie 6 sek!! W klasyfikacji open zająłem 33 miejsce na 151 startujących.
Wyścig górski jubileuszowy w Czechach w Mokre Lazce. Na starcie ok. 150 kolarzy. Po godz. 10 start, staram się utrzymać w głównym peletonie, 7 km po starcie pierwszy podjazd dł. ok 5 km ze średnim nachyleniem 10 %. Peleton dzieli się na dwie grupy a po 35 km na trzy grupy. Do 50 km jadę w czołówce mojej grupy wiekowej (grupa E). Jednak na 50 km mam kryzys i dwóch kolarzy z mojej grupy odjeżdża. Do mety dojeżdżam dość zmęczony, ale 3-cie m-ce utrzymałem, wyprzedzając jeszcze na finiszu dwóch kolarzy z niższej grupy wiekowej. Wysiłek został uhonorowany pucharkiem za 3-cie m-ce i torbą z gadżetami kolarskimi. Dystans 67,0 km, czas 2,08 godz. 16 km rozgrzewka.
Wyścig w Lanckoronie. Startowałem w dwuetapowym wyścigu górskim mastersów w Lanckoronie. Pierwsza była czasówka pod górę na dystansie 4,68 km, uzyskałem czas 9 min 49 sek, i zająłem 2-gie miejsce w grupie IV. Potem był wyścig na dystansie 24,2 km, gdzie też zająłem 2-gie miejsce w grupie IV z czasem 57 min 10 sek.
Na rowerze górskim zacząłem jeździć w 1992 roku. Tak mnie to wciągnęło że 10 lat później przesiadłem się na szosówkę i zacząłem się ścigać na szosie w kategorii masters. Moje najlepsze wyniki to 1-sze miejsce w maratonie tarnowskim w 2004 r i dwa razy drugie miejsce w wyścigu na górę Żar w 2005 r. W roku 2007 startowałem w czterech supermaratonach, gdzie trzy razy byłem czwarty, a raz drugi (Kołobrzeg) w swojej kategorii wiekowej. W roku 2008 startowałem w czterech maratonach, z czego trzy wygrałem a raz byłem drugi w swojej kategorii wiekowej. W roku 2009 planuję wystąpić w 5 maratonach: Trzebnica, Istebna, Zieleniec, w mistrzostwach Polski w Gryficach i maraton Polańczyk. Do tego parę startów w mastersach, w tym w górskich MP. Pozdrawiam odwiedzających mój profil.
1. Trzebnica - pierwsze miejsce w żądełku.
2. Gryfice - pierwsze miejsce w MP w jeździe na czas na dyst. 41 km.
Gryfland - pierwsze miejsce w mini maratonie.
3. Istebna - szóste miejsce w mini maratonie.
4. Zieleniec - drugie miejsce w mini maratonie.
5. Polańczyk - pierwsze miejsce w mini maratonie.
Niestety, dość poważna operacja wyeliminowała mnie w tym roku z uczestnictwa w wyścigach i maratonach. Ale już po dwóch miesiącach po operacji wiadłem na rower i rekreacyjnie przejechałem po kilkanaście kilometrów. Może w przyszłym roku wrócę na trasę jakiegoś maratonu. Na razie najważniejsze jest zdrówko. Pozdrowery dla odwiedzających mój profil.